Początki zawsze są trudne

Każde początki są trudne, tak mówi sentencja stara jak świat. Zmiana starych przyzwyczajeń i zaczynanie wszystkiego od nowa jest chyba jeszcze trudniejsze. Do takich wniosków doszłam wtedy, kiedy poszłam pierwszy raz do sklepu z żywnością bio, eko i w ogóle mega zdrową. Taką, po którą nigdy z własnej woli nie sięgałam. W sklepie, do którego nigdy wcześniej nie chodziłam. No bo i po co? Wszystko zmieniło się jednak 31 października, kiedy zrobiłam zapasy na najtrudniejsze dni w moim życiu. Na pierwsze dni mojej diety bezglutenowej, na którą przeszłam 1 listopada. Dobra data na rozpoczynanie czegokolwiek, prawda? Ale każdy dzień jest dobry, by w końcu poczuć się lepiej.

Weszłam  do sklepu, który znajduje się bardzo blisko przystanku, na którym często wysiadałam, by udać się na zakupy w galerii. Sklep mieści się w kamienicy i od progu czuć zapach ziół i innych „zdrowych przysmaków”. Nie wahałam się długo i weszłam. A w środku królestwo dla osób na diecie. Nie tylko na diecie bez glutenu

Myślałam, że zakupy pójdą szybko. Liczyłam, że wezmę to, to, to i to, podejdę do kasy, zapłacę i wyjdę. Przeliczyłam się. Gdybym wcześniej nie buszowała po forum osób z celiakią i na diecie bezglutenowej spędziłabym pewnie tam pół dnia. Na szczęście od kilku miesięcy czytałam, czytałam, czytałam, czytałam…

Stanęłam więc przed półkami, na których znajdowały się produkty z przekreślonym kłosem. Pomyślałam, że trzeba mieć jakąś strategię. Najpierw chleb – powiedziałam do siebie w myślach. No i zaczęły się schody. Było kilka koncentratów ciasta chlebowego, długo nie mogłam się zdecydować. Wymacałam kilka gotowych chlebów, bułek, potem paczek
z koncentratami, potem znowu chlebów i bułek, aż wybrałam koncentrat ciasta chlebowego niskobiałkowego (przez pomyłkę wzięłam ten z niską zawartością białka) firmy Bezgluten. Potem poszło już łatwiej. Moim celem stały się słodycze. Jedyne, co blokowało mi rękę przed sięganiem po kolejne paczki była cena. Produkty bez glutenu są naprawdę kosztowne… Ale w końcu wybrałam, podeszłam do kasy i po krzyku. Już miałam wychodzić, kiedy postanowiłam, że wezmę chleb gotowy, wyglądał na apetyczny. Cofnęłam się do kasy i kupiłam.

Wyszłam ze sklepu i odetchnęłam głęboko lekko chłodnym powietrzem. „Początki są naprawdę trudne” – powiedziałam półszeptem i poszłam na tramwaj. Kolejne zakupy, mam nadzieję, przebiegną zdecydowanie szybciej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.