Pieczony pstrąg wpłynął na stół. Ryba w środku ma schowaną miętę i bazylię, oprócz tego jedynie sól i pieprz. Na wierzch do pieczenia klarowane masło. Wystąpiła w towarzystwie brokułów z sosem na bazie jogurtu greckiego, majonezu i czosnku. Mam nadzieję, że namówiłam!
Co potrzebujemy?
- pstrąg
- brokuły
- majonez (ok. 2-3 łyżek)
- jogurt grecki (ok. 2-3 łyżek)
- czosnek (ok. 2 ząbki)
- suszona mięta
- suszona bazylia
- sól, pieprz
- masło klarowane (może być inny tłuszcz)
Pstrąga oczyszczamy, obieramy z łusek. Do środka dajemy sól, pieprz, miętę i bazylię. Z wierzchu smarujemy masłem klarowanym, żeby skórka się przypiekła na złoto. Pieczemy na termoobiegu w 180 stopniach (można bez) przez ok. 15-20 min (najlepiej kontrolować stopień upieczenia ryby, żeby jej nie przesuszyć).
W międzyczasie przygotowujemy brokuły i sos. Brokuła najlepiej podawać al dente, czyli na pewno nie jako rozgotowaną papkę. Proponuję więc dwukrotnie przelać wrzątkiem i pogotować jeszcze chwilkę. Tak, by warzywo nie było surowe (to naprawdę ok. 5 min). Po ugotowaniu hartujemy brokuły zimną wodą. Zachowają wtedy piękny kolor.
Sos to mieszanka majonezu, jogurtu (u mnie grecki) i czosnku. Trochę soli i sos gotowy.
Smacznego!