Niemcy [dieta bezglutenowa w podróży]

Czytelniczka bloga – Kasia dała mi znać, jak minęła jej podróż do Niemiec. Zobaczcie, jak żyją tam osoby na diecie bezglutenowej.

Mój pobyt był związany z operacją mojego dziecka, więc za wiele nie ganiałam po mieście, ale coś mi się udało wyłapać. Dla mnie wielkie zaskoczenie, bo gdy w jakimkolwiek sklepie czy markecie zapytałam o produkty bezglutenowe, od razu dostawałam odpowiedź czy mają, jakie lub gdzie znajdują sie półki w sklepie z taką żywnością. 

Również w kawiarni, gdy byliśmy na lodach, zapytaliśmy się czy lody są bezglutenowe. Byłam bardzo zadowolona, bo okazało się, że mogę bez obaw je jeść.

Co do wyżywienia to ja miałam wyżywienie w szpitalu albo na kartę, gdzie szłam na stołówkę albo mogłam dostać jedzenie do pokoju dziecka. Wybrałam opcję, że chodziłam na stołówkę. Niestety, na stołówce nie było chleba bezglutenowego, więc kupowałam go sobie w drogeriach dm (tam miałam najbliżej), a wędliny czy sery mogłam jeść prawie wszystkie.

Na obiad była rozpisana karta na cały tydzień, jakie będą dostępne dania i w karcie od razu było zaznaczone, które produkty zawierają gluten. Dla mnie duże ułatwienie i mogłam bez obaw najeść się do syta. Bardzo ułatwił mi też życie tam ten blog, a dokładniej informacje od producentów. Bez obaw jadłam czekoladki Kinder czy żelki Haribo.

Poza tym w Niemczech jadłam w pierwszy raz czipsy bezglutenowe, które mozna kupić w prawie każdym sklepie. Ceny podobne do polskich choć troszkę wyższe (zależy od kursu euro). Za chleb z Schara trzeba było zapłacić od 2,5 euro do 2,90euro. czyli 10-12zł. Obiad: mięso z grila lub gotowane do tego ziemniaki i surówka około 20-30zł. Tragedii nie ma, a byłam w mieście, które jest uważane za dość drogie. 

Mnie bardzo podobało sie to, że tam prawie każdy wie, co to jest gluten i może odpowiedzieć co możemy zjeść. Podróż do Niemiec nie musi być bardzo droga. 

Jeden komentarz Dodaj własny

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.