Jak żyć?

Jak żyć w kraju, w którym tak mało jest miejsc, gdzie można zjeść bezglutenowo? – takie pytanie zadałam sobie wczoraj, kiedy będąc w pracy zgłodniałam, a skończyły się moje torebkowe zapasy z nowymi smakołykami.

No nic, trzeba było ruszyć tyłek sprzed komputera, zarzucić płaszcz na plecy, pomarudzić na pogodę, która wczoraj sponsorowała mój dzień (40 minut w deszczu w oczekiwaniu na tramwaj brzmi nieźle, prawda?) i zejść do sklepu.  Ok, schodzę na dół, a tam informacja, że „sklep zlikwidowany”. „Super” – pomyślałam i poszłam do baru, który dotychczas pomagał mi w zaspokojeniu głodu w pracy. Dotychczas, czyli przed 1 listopada. Wchodzę do miejsca-ostatniej deski ratunku, a tam: tortilla, kotlet w panierce, mielone z niewiadomoczym i dwie zupy zabielane. O ile kiedyś wpałaszowałabym tortillę z sosem czosnkowym, tak wczoraj musiałam się obejść smakiem. Zapachy, które unosiły się w tym miejscu tylko podkręciły mój apetyt i poczucie głodu. Jak najszybciej się dało uciekłam z miejsca potencjalnego grzechu, coby przypadkiem nie ulec pokusie. Z pomocą przyszły mi wafle ryżowe, naturalne, które nigdy mi nie smakowały tak, jak wczoraj.

Dziś jestem już mądrzejsza. Mam dwie (zamiast jednej) kanapki, banana, gruszkę i wczorajsze wafle ryżowe. Może dzisiaj w barze znajdę coś bezglutenowego, w co wątpię… Ale dziś przynajmniej nie pada deszcz.

3 komentarze Dodaj własny

  1. ~Kamil pisze:

    Ja bym nie ryzykował pójścia do baru… tam mogą dorzucić nawet przypadkiem mąkę do czegoś, takie małe ilości na prawdę, ale nawet przez takie coś cała dieta pójdzie na marne. Ty zjesz gluten, ale nie będziesz o tym wiedziała, dlatego się zniechęcisz i pomyślisz, że dieta bezglutenowa nic Ci nie daje i że nie masz celiakii/nietolerancji glutenu.
    Powodzenia ;p

  2. ~Dori pisze:

    Wiem co oznacza głod w wielkim miescie, jeszcze do niedawna mowilam na Rzeszów ze jest stolica innowacji i ze jest miastem dla studentow i ogolnie mlodych osob, a teraz wiem, ze nawet nie mam jak sie tam ruszyc, bo musze brac bagaze z jedzeniem i wszedzie sie z nimi tarabanic, bo nigdzie nie ma miejsca gdzie mozna cos przekasic i czuc sie bezpiecznie i zdrowo. Pozdrawiam i zycze sobie jak i innym celiakom wytrwalosci, ze i o nas ktos kiedys pomysli 🙂

  3. ~Asia pisze:

    Co ma powiedzieć osoba z celiakią i cukrzycą dla której banan nawet na niedocukrzenie czasem jest za słodki…:(

Skomentuj ~Asia Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.