Podczas wyjazdów zagranicznych pierwsze, co robię, jeśli chodzi o kuchnię, to sprawdzam, jak to jest z dostępnością produktów bezglutenowych. Tak było również podczas mojego krótkiego wypadu do Norwegii. Jak Oslo wypadło w zderzeniu z osobą na diecie bezglutenowej?
Bezglutenowy McDonald, bezglutenowa pizza w Domino’s oraz spory wybór produktów – tak w sumie mógłby brzmieć ten wpis i na tym się zakończyć. Byłoby to jednak niesprawiedliwe dla tego miasta. Zacznijmy więc od początku.
Pierwsze kroki skierowałam do McDonalda, ponieważ wiedziałam, że tam będzie coś bezglutenowego. Coś to w moim wyobrażeniu jedna czy dwie bułki. Okazało się, że nie ma osobnego menu gluten free, bo praktycznie wszystkie hamburgery można było wybrać w wersji z bułką bezglutenową. Ponieważ mnie to zaskoczyło, mój pierwszy wybór padł na cheesburgera. Kwota, jaką trzeba było za niego zapłacić, to 17NOK (ok. 7,98 zł).
Bułka bardzo dobra, wszystko pozostałe w takiej samej formie i smaku jak w normalnej wersji burgera. Kolejny mój wybór to Chili Mayo Cheese, czyli nieco większy cheesburger z pysznym ostrym sosem.
Nieco droższy, bo 25NOK (ok. 11,74 zł). Ostatni wybór to już klasyczny Big Tasty z bekonem, kwota 54NOK (ok. 25,35 zł). Wszystkie burgery były przepyszne i byłam zachwycona wyborem oraz dostępnością. Wiem, że bułka na zdjęciu nie wygląda zachęcająco, ale pamiętajcie – to zwykły cheesburger oraz rzeczywistość bułek w McDonaldzie mocno rozmywa się z tym, jak wyglądają one na zdjęciach. Poza tym… to moja pierwsza od 7 lat wizyta w Maku, więc nie zwracałam na takie coś uwagi.
Kolejne miejsce, które mnie pozytywnie zaskoczyło, to pizzeria Domino’s. Tutaj za pizzę bezglutenową trzeba było dopłacić +30NOK (ok. 13,64 zł). Za małą pizzę pepperoni na grubym cieście zapłaciłam 99NOK (ok. 45 zł). To dużo, ale po pierwsze w Norwegii wszystko jest dużo droższe niż w Polsce, po drugie cenę podwyższyło ciasto bezglutenowe, a po trzecie… pizza w normalnym miejscu, zwyczajnie po wejściu z ulicy była tego warta. Pizza nie była spodem, była na puszystym cieście, przygotowywana przez osobną osobę i wypiekana – jak mnie zapewniono – w osobnym piecu. Reaguję na nawet najmniejsze ilości glutenu, a tu było bez problemów, więc naprawdę polecam.
Pozytywnym zaskoczeniem było też to, że w hotelu, w którym się zatrzymałam, nie było ani jednego problemu z dietą bezglutenową. Trzy rodzaje pieczywa (także chrupkie a’la Wasa), płatki bezglutenowe, sery i inne. Cudowne podejście, pokazujące się nie tylko w hotelu, ale i na konferencji, na której byłam. Świetna odmiana.
I sklepy, tutaj też bez problemu z dostępnością produktów bezglutenowych. Na półkach wszystko od słodyczy, przez przyprawy, pieczywo itd. Duży wybór. A ceny? 38,5NOK (17,50 zł) za pieczywo chrupkie Wasa. Bardzo bym chciała, żeby pojawiło się także w Polsce. Chleb ok. 30NOK (13,65 zł), inne chrupkie pieczywo – właśnie to było dostępne w hotelu – to ok. 42,50NOK (19,33 zł) . A słodycze to ok. 34-50NOK (15,47-22,74 zł).
Podsumowując: to kolejny kraj, w którym osoby na diecie bezglutenowej są traktowane tak, jak powinny, czyli… normalnie. Nikt nie uważa nas za osoby roszczeniowe, ale traktuje nas jak normalnych konsumentów, którzy po prostu chcą żyć w zdrowiu.
Jakie są Wasze doświadczenia z Norwegią?
A jak tam jest z jedzeniem na mieście?
Zarówno McDonald, jak i Dominium na mieście 🙂 Ale sporo też innych knajp gluten free i z menu g/f.
Ja zanim gdzieś wyjeżdżam to robię mały research jeśli chodzi o miejsca gdzie można coś zjeść bez glutenu, pytam też wśród znajomych 🙂